
Jeszcze kilka lat temu medycyna estetyczna kojarzyła się głównie z walką ze zmarszczkami po 40-stce. Dziś pojawia się zupełnie nowa grupa pacjentów - osoby w wieku 20–30 lat, które nie chcą „naprawiać”, tylko zapobiegać. Jak mówi lek. Klaudia Wieczorek z warszawskiej kliniki L’experta trend slow-aging rośnie w siłę, a młodzi pacjenci doskonale wiedzą, że o skórę należy dbać od najwcześniejszych lat, zanim pojawią się pierwsze oznaki starzenia.
Jak podkreśla lek. Klaudia Wieczorek z warszawskiej kliniki L’experta, młode pokolenie ma zupełnie nowe podejście do dbania o swoją skórę – Dzisiejsi 20- i 30-latkowie są bardzo świadomi. Dorastali w czasach, kiedy medycyna estetyczna była powszechnie dostępna, więc naturalnie wiedzą, jakie daje możliwości. Chcą korzystać z zabiegów nie po to, by leczyć problemy, ale by mądrze im zapobiegać. To oni wyznaczają trendy, które będą dominować w kolejnych latach. Młodzi pacjenci widzą też potrzeby, których poprzednie pokolenia często nie dostrzegały – chcą nie tylko redukować zmarszczki, lecz także poprawiać jakość skóry i pracować nad jej kondycją. -
„Less is more” – subtelność zamiast przerysowania
Najsilniejszym trendem wśród młodych pacjentów jest zdecydowanie podejście „less is more”. Chodzi o zabiegi, które dają subtelną, ale zauważalną poprawę, zachowując naturalne rysy twarzy.
Jak mówi ekspertka naturalny efekt to priorytet. - Młodzi pacjenci nie chcą wyglądać na „zrobionych”. Oczekują świeżości, promiennej cery i zdrowej tekstury skóry, a nie zmiany proporcji twarzy. Dlatego dziś stawiamy przede wszystkim na regenerację i stymulację naturalnych procesów biologicznych, a nie na agresywne ingerencje. Naturalny efekt wymaga jednak cierpliwości i dobrego planu, nie „jednorazowego zabiegu na szybko”. Slow-aging to filozofia polegająca na tym, że skóra sama pracuje i pięknieje stopniowo - wyjaśnia lek. Klaudia Wieczorek.
Dlaczego regeneracja skóry jest ważniejsza niż maskowanie defektów?
Nowoczesne podejście do medycyny estetycznej koncentruje się przede wszystkim na jakości skóry. Młodzi pacjenci coraz częściej wybierają zabiegi, które:
pobudzają naturalną produkcję kolagenu i elastyny,
poprawiają gęstość, nawilżenie i napięcie skóry,
wyrównują kolor i teksturę,
działają w głąb, a nie tylko „na powierzchni”.
To realna regeneracja, a nie kamuflaż. Klaudia Wieczorek podkreśla zabiegi regenerujące działają zupełnie inaczej niż wypełniacze czy makijaż. - Tu nie chodzi o przykrycie problemu, ale o uruchomienie naturalnej naprawy w skórze. Efekt narasta z czasem, jest subtelny i długotrwały. To dlatego młodzi pacjenci tak chętnie po nie sięgają. -
Jak działa slow-aging? Trzy filary regeneracji
Slow-aging to podejście, w którym kluczową rolę odgrywa stymulacja naturalnych procesów odbudowy skóry. W praktyce zaczyna się od pobudzenia tkanek do pracy – skóra sama zaczyna intensywniej produkować kolagen odpowiedzialny za jędrność, elastynę dającą sprężystość oraz kwas hialuronowy, który zapewnia głębokie nawilżenie. To fundament, dzięki któremu skóra odzyskuje witalność.
Drugim filarem jest poprawa jakości skóry „od środka”. Regeneracja nie polega tu na dodawaniu objętości czy wypełnianiu niedoskonałości, ale na realnej przebudowie struktury. W rezultacie zwiększa się gęstość i napięcie skóry, wyrównuje koloryt, poprawia nawilżenie, a pory i drobne zmarszczki stają się mniej widoczne. Twarz wygląda młodziej i świeżej, a jednocześnie zachowuje swoje naturalne proporcje, bo zmiana wynika z jakości tkanek, a nie z ich nadbudowania.
Trzeci filar slow-agingu to cierpliwość. Regeneracja jest procesem biologicznym, który potrzebuje czasu, dlatego efekty pojawiają się stopniowo, ale są dzięki temu bardzo naturalne i długotrwałe. Właśnie ten powolny, subtelny przyrost jakości sprawia, że skóra wygląda lepiej z miesiąca na miesiąc, bez efektu nagłej, inwazyjnej zmiany.
TOP zabiegów slow-aging dla młodych
W podejściu slow-aging chodzi o delikatne, rozsądnie dobrane zabiegi, które wspierają naturalne procesy odnowy skóry. Jednym z najważniejszych narzędzi są ablacyjne lasery frakcyjne, uznawane za złoty standard anti-aging. Działają subtelnie, ale jednocześnie potrafią skutecznie odnowić strukturę skóry: poprawiają jej teksturę, wygładzają pory, wyrównują koloryt i zwiększają gęstość. – Lasery frakcyjne to jeden z najlepszych zabiegów „na start” – podkreśla Klaudia Wieczorek.
Kolejnym zabiegiem, po który chętnie sięgają osoby 30-letnie, jest frakcyjna radiofrekwencja mikroigłowa. To metoda idealna dla tych, którzy zauważają pierwsze oznaki utraty napięcia skóry. RF mikroigłwa stymuluje produkcję kolagenu, poprawia sprężystość i delikatnie unosi tkanki, zapobiegając przyszłej wiotkości. To łagodny, ale bardzo skuteczny sposób na utrzymanie jędrnej skóry na dłużej.
U młodych pacjentów świetnie sprawdza się również osocze bogatopłytkowe, uznawane za jedno z najbardziej naturalnych narzędzi regeneracyjnych. Osocze pobudza fibroblasty do intensywnej pracy, poprawia nawilżenie i przyspiesza odnowę komórkową. Co ważne – działa bardzo profilaktycznie, wspierając skórę jeszcze zanim pojawią się wyraźne oznaki starzenia. – Osocze to świetna opcja dla osób, które chcą rozpocząć swoją przygodę z medycyną estetyczną w sposób maksymalnie naturalny – mówi ekspertka.
W zestawieniu nie może zabraknąć toksyny botulinowej, która w wersji „baby botox” stanowi obecnie jeden z najczęściej wybieranych zabiegów prewencyjnych. Podana w odpowiednich dawkach zapobiega utrwalaniu się zmarszczek mimicznych, nie zmienia rysów twarzy i nie daje efektu maski. To subtelna forma profilaktyki, pozwalająca zachować świeży, wypoczęty wygląd na wiele lat.
Nowe pokolenie pacjentów pokazuje, że medycyna estetyczna nie musi oznaczać przerysowanych efektów czy nagłych zmian. Może być mądrym, długofalowym dbaniem o skórę, zanim pojawią się pierwsze oznaki starzenia.