Jeszcze 30 lat temu model kobiety był dość precyzyjnie określony: skończyć szkołę, zacząć jakąś pracę, znaleźć  jakiegoś męża – najlepiej szybciej niż koleżanki, mieć dzieci i cierpliwie liczyć lata do emerytury. Przed kobietą XXI wieku stoi trudniejsze zadanie. Według współczesnych trendów kobieta nie dość, że ma robić karierę i być perfekcyjną panią domu, to jeszcze powinna udzielać się społecznie albo przynajmniej towarzysko. Konieczne też powinna śledzić nowinki ze świata nauki, kultury i mody – prawdziwa „kobieta orkiestra”. 
Nie jest to trend nowy. Niemal w każdej epoce płeć piękna miała sprostać
 przeróżnym wymaganiom stawianym przez otoczenie. Jednak dopiero w XX wieku kobieta, wśród wielu różnych praw, wywalczyła sobie także prawo do robienia kariery
 i to na równi z mężczyznami. Kłopot polega jednak na tym, że prawo, 
które niegdyś miało być przejawem wolności i równouprawnienia, coraz 
bardziej staje się obowiązkiem i ciężarem kobiety.  
Gdy przeszło 30 lat temu Irena Kwiatkowska prezentowała się w kolejnych 
odsłonach zawodowych w kultowym serialu „Czterdziestolatek”, większość 
widzów reagowała rozbawianiem. Przerysowana nieco postać, kreowana przez
 aktorkę, pokazywała model kobiety aktywnej, a więc takiej, która „żadnej pracy się nie boi”. Jak trzeba, to sprawnie posprząta biuro lub poprowadzi  autobus.  A wszystko ku chwale emancypacji.
Dziś co prawda kobieta pracująca nie paraduje już w roboczym 
fartuchu. Zastąpiła go gustowną garsonką w modnym odcieniu, a w ręku 
zamiast wiadra i ścierki dumnie dzierży torbę z laptopem. Nadal jednak tonie w licznych obowiązkach udowadniając, że „płeć słabsza” nie oznacza „płci gorszej”. Pojawia się pytanie, jak współczesnej kobiecie udaje się łączyć rozwój zawodowy z prowadzeniem domu?
Odpowiedź nie jest trudna. Dzięki telefonowi komórkowemu, instytucji niani i salonom SPA, to co niemożliwe staje się faktem.
 Pierwszy pozwala kobiecie pracującej ogarnąć swój świat nie ruszając 
się z fotela samochodu. Krótki telefon do partnera, dziecka, koleżanki 
sprawia, że może ona utrzymywać w sobie przekonanie, iż wszystko ma pod 
kontrolą. Niania to dar dla tych ambitnych, pracujących mam, które 
wiedzą, że pracodawcy niechętnie tolerują nieobecność pracowników. 
Świadome realiów świetnie zdają sobie sprawę, że dłuższa nieobecność to 
też groźba utraty stanowiska na rzecz bardziej zdyscyplinowanego 
współpracownika. Kobieta próbuje zmniejszyć ewentualne koszty fizyczne 
czy psychiczne życia pod taką presją udając się na wymarzony weekend w 
SPA. Tam oddając się w ręce specjalistów regeneruje się na tyle, by od 
poniedziałku ponownie rozpocząć wyścig.  I tak do czasu aż zorientuje 
się, że  świat, który tak sprawnie kontrolowała przez telefon komórkowy 
oddala się od niej.
Zauważa, że codzienne rozmowy z bliskimi coraz częściej przypominają 
służbową wymianę informacji. Spotkania przy wspólnych posiłkach stają 
się coraz bardziej wymuszone. Walka o utrzymanie osiągniętej pozycji w 
pracy zaczyna coraz więcej ją kosztować, więc coraz częściej jest podenerwowana i swoją frustrację przenosi na domowników. Zamiast spodziewanego spełnienia odczuwa pustkę, którą jeszcze udaje jej się wypełnić różnymi gadżetami. 
Otrzeźwienie przychodzi, gdy „przypadkiem” przeglądając telefon lub 
komputer partnera znajduje dowody jego zdrady lub gdy wychowawczyni 
oznajmi, że dziecku grozi niezdanie do kolejnej klasy. A wtedy... szok, 
rozpacz na przemian z poszukiwaniem winnych. I świdrujące głowę pytania:
 czy mogłam tego uniknąć? Co umknęło mojej uwadze? A odpowiedzi... nigdy
 nie są dość satysfakcjonujące i nie przynoszą spodziewanego ukojenia. 
Po prostu, 
pewne koszty  wpisane są w „robienie kariery”. Są one 
większe, jeśli kobieta pracująca nie zachowa właściwych proporcji między
 pracą a życiem w domu z rodziną.  
 autorka: Aneta Bartnicka-Michalska, psycholog, Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej
autorka: Aneta Bartnicka-Michalska, psycholog, Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej